środa, 26 czerwca 2013

Rozdział 3

Patrząc na Torri myślałem jedynie o jej niebieskich oczach i słodkich ustach. Po kilku minutach patrzenia bezustannie, podeszła do mnie ona sama i zwróciła mi uwagę czemu wgapiam się w nią jak pies w mięso. Przeprosiłem ją i odszedłem zapominając iż mój kolega został  w parku. W domu wszystko szczegółowo przemyślałem i postanowiłem znaleźć dziewczynę na pokaz. Wtedy potwierdziło się jakim jestem płytkim człowiekiem o cienkich poglądach na świat i słabej kreatywności. Mniejsza o to - patrząc wczoraj na Facebooka wpadła mi jedna dziewczyna w oko. Jak pamiętam miała na imię Cassie. Po kilku godzinach wziąłem się na odwagę i napisałem do niej na Facebooku, moja rozmowa nie przebiegła zbyt perfekcyjnie lecz tępym krokiem udało mi się wyprosić jej numer telefonu. Napisałem do niej od razu, dowiedziałem się że chodzi na balet i interesuje się architekturą, zupełnie jak ja. Po kilkunastu godzinach sms-owania pożegnałem się z nią i poszedłem spać. Nadal myślałem o Torri, słodkiej i ślicznej - fufu - ona ma chłopaka, muszę wreszcie się ogarnąć i zostawić ją w spokoju. Nie zdając sobie sprawy z tego, że Cassie mogła się we mnie zakochać traktowałem ją jak najzwyklejszą koleżankę. Następnego dnia zaprosiłem ją do pobliskiego baru mlecznego i porozmawialiśmy (...}- o wszystkim. Czułem się przy niej dość swobodnie, rozmawiałem z nią jakbym znał ją kilkanaście lat. Gdy oboje wyszliśmy z baru, zaprosiłem ją miło do kina. Zgodziła się i zaczęła ze mną flirtować. Byłem lekko odrzucony do niej, gdyż czułem się jakbym zdradzał Torri. Po spacerze w stronę kina, przemyślałem sobie to, iż Torri ani mnie nie kocha ani nic, więc zacząłem wysyłać tępe sygnały w stronę Cassie. Podczas oglądania seansu próbowałem zbliżyć się do niej i filmowo zarzuciłem rękę za jej głowę. Spojrzała się na mnie dość dyskretnie z lekkim uśmiechem. Kiedy nasze ręce zetknęły się podczas jedzenia popcornu, oboje na siebie zerknęliśmy i zaczęliśmy się całować. Szczerze mówiąc to nie żałuję mojego wyboru. Po zakończeniu filmu odprowadziłem Cassie do domu i na pożegnanie pocałowałem ją lekko w policzek. Nagle w brzuchu poczułem, tak jakby motylki. Kiedy doszedłem do domu, wszedłem na Skype by porozmawiać z Tonym i opowiedzieć mu całe zajście z Cassie. Dowiedziałem się iż uczy się ona baletu wraz z Torri. Pomyślałem, iż Cas, opowie o mnie Torri i będę w jej oczach wyglądał jak totalny dureń - facepalm. Następnego dnia Cassie zaprosiła mnie do jej domu, nie mogłem odmówić i już na 14 byłem pod jej drzwiami. Spojrzała na mnie z zauroczeniem i rzuciła się na mnie z całusem. Takie coś mi się podoba! Poszliśmy oboje do jej pokoju i opowiedziała mi historię z dzieciństwa. Nie mogłem wytrzymać, lecz podczas tej 15-minutowej opowieści cały czas patrzyłem się na jej piersi. Kiedy skończyła opowiadać o tym jak zasnęła w schronisku dla zwierząt, poszliśmy na plażę. Mimo moich obaw które się niemiło spełniły, byłem pozytywnie nastawiony do tego wypadu. Na plaży była również Torri która jak zwykle siedziała w tym samym miejscu ze swoimi koleżankami. Ignorując ich wzrok poszliśmy na drugi koniec plaży i zaczęliśmy się kąpać. Po kilkunastu minutach pluskania się w wodzie, Cassie znowu mnie pocałowała(gdzie Torri patrzyła się wyłącznie na mnie)  i zapytała prostu w twarz; Czy my ze sobą jesteśmy. Moje oczy skierowały się na Torri i zawieszony odpowiedziałem jej..

piątek, 21 czerwca 2013

Rozdział 2

Postanowiłem wejść na Facebooka, żeby mój super zagospodarowany czas nie poszedł na marne. Patrząc z bólem głowy na jasny monitor komputera, poczułem jakby moi znajomi byli sztuczni, tacy pikselowi. Włączyłem sobie profil jakiejś dziewczyny a tu same "focie z rąsi", pomyślałem: Co się z tym, tym pojebanym światem dzieje. Po większym zastanowieniu odszedłem od pożeracza czasu i udałem się potajemnie do sklepu. Nie miałem na to zbyt dużo czasu, gdyż moja wspaniała mama skapnęła się po 5 minutach nieobecności. Wróciłem, i mój los znowu pogrążył się na kanapie. Mijały godziny, a ja ciągle leżałem i leżałem jak zdechły. Kiedy w domu rozległy się odgłosy dzwonku drzwi, poczułem się jak nowo narodzony. W drzwiach stała moja kochana Torri, którą zaprosiłem do salonu. Miło mnie przywitała i zapytała o zdrowie, odpowiedziałem że wszystko w porządku, lecz moja głowa jakby zaraz miała wybuchnąć. Torri opowiedziała mi wszystko co działo się w szkole i powiedziała mi o jej przeszłości; ma ojca który został skazany za kilka morderstw na dożywocie, jej matka jest sławną dziennikarką w Europie i zmuszona została do zamieszkania z dziadkami. Potem zbliżyłem się do niej, lekko pochylając głowę w prawo. Gdy moje wargi zbliżały się do jej ust, poczułem jedynie zimny chłód. Otwierając oczy zauważyłem uciekającą w stronę drzwi Torri. Nagle zrobiło mi się przykro, a za razem poczułem wstyd. Po godzinie zorientowałem się, że popełniłem głupstwo, gdyż po tak krótkiej znajomości postanowiłem zrobić taki krok. Nie zwlekając napisałem do niej przeprosinowego sms-a, i poprosiłem żeby mi wybaczyła. Byłem bardzo zestresowany odpowiedzią od mej ukochanej i co kilka minut zerkałem na ekran telefonu patrząc czy napisała. Widziałem jedynie okrąglutkie zero, które ani mignęło na jedynkę. Po kilku godzinach usłyszałem sygnał sms-a. Przeczytałem go i mój świat równał się z niczym.
"Przepraszam Charlie, nie mogłam tego zrobić
ponieważ.. ponieważ mam chłopaka, na którym
bardzo mi zależy, jeszcze raz przepraszam"
Zaprosiłem Tony'ego żeby o wszystkim mu opowiedzieć. W pewnej chwili poczułem się jakby Tony, był moją super przyjaciółeczką której można powiedzieć wszystko - so hardcore. Kiedy przyszedł wiedział od razu że chodzi o panienkę. Jak zwykle pocieszył mnie suchym tekstem "W dżungli biega wiele różnych panter". Nie chodzi już o to, po prostu sam fakt, że mam takiego przyjaciela. Wracając do ślicznej, dowiadując się o jej chłopaku byłem przerażony, w pewnej chwili miałem myśli samobójcze, gdyż naprawdę   
się w niej zakochałem - ever. Następnego dnia poszedłem po błaganiach u mamy z Tonym do parku, wtedy zobaczyłem jej niebieskie oczęta miziające się z innymi oczami.

środa, 19 czerwca 2013

Rozdział 1

Zacznijmy od tego że opowieść zaczyna się 20 czerwca, gdzie bohaterowie  poznają się i nawiązują więź.

Postanowiłem pójść na wagary z moim kumplem, Tonym. Gdy szkoła oddalała się od nas, czułem się pewniej. Kiedy siadaliśmy na plaży zauważyłem trzy dość ładne lasencje. Pokazałem je Tony'emu i podszedłem się przywitać. Ich reakcja była dość prostacka, obejrzały mnie wzrokiem i zaczęły przymilać się do mnie jak do słodkiego kotka. Z tych trzech panienek, jedna zawróciła mi w głowie. Bodajże miała na imię    
Torri. Nie zapomnę gdy zobaczyłem jej prześliczne oczy, niczym Ocean Spokojny, zakochałem się. Kiedy przyglądałem się tej piękności, usłyszałem wołania kolegi. Po czym przeprosiłem je i odszedłem. Mama Tony'ego dowiedziała się o naszych wagarach, więc czym prędzej wracaliśmy na lekcję. Kazałem mu jeszcze chwilę poczekać by wziąć numer od ślicznej. Podszedłem, poprosiłem o numer, a dwie siedzące obok laski patrzyły na mnie jakby chciały mnie zabić z zazdrości. Torri uśmiechnęła się do mnie, zobaczyłem najpiękniejszą dziewczynę jaką pamiętam. W szkole, zawitała mnie ponura rzeczywistość. Moje bardzo dobre zachowanie spadło na szczeble ludzi bez przyszłości - to koniec. Może świadomość mojej mamy o tak dobrej średniej zamaskuje wagary. Minęły dwie lekcje, gdy wchodziłem do klasy fizycznej ujrzałem Torri - pomyślałem cóż za zbieg okoliczności. Zapominając o lekcji podbiegłem do niej i zagadałem. Nasza rozmowa o jej pięknych oczach trwała dobre pół godziny. Kiedy po rozmowie ocknąłem się, ujrzałem zegar i zorientowałem się o moim spóźnieniu.  Przeprosiłem Torri po raz drugi i pobiegłem do klasy. Niestety pani od fizyki nie była dla mnie zbyt miła. Wpisała mi uwagę i groziła mi obniżeniem oceny, co znaczyło by brak pasku na świadectwie. Przeprosiłem panią i usiadłem na tę 5 minut do ławki. Pomyślałem sobie, czemu jestem taki dziwny, każdego dzisiaj przepraszam. Po lekcjach wybrałem się z Tonym na basen. Kiedy pływałem,  uderzyłem się głową o ścianę i straciłem przytomność. Obudziłem się w szpitalu, a przy boku siedział Tony i jakaś nieznajoma dziewczyna. Po kilkunastu minutach tłumaczeń, okazało się iż była to
Cassie - znajoma Tony'ego. Gdy zostałem wypisany ze szpitala, pojechałem do domu z Mamą i musiałem musowo leżeć w łóżku - najgorsze dla nastolatków. Gdy zza oknem było 30 stopni, a ja jak kaleka leżałem w łóżku pomyślałem o Torri. Zadzwoniłem do Tony'ego na skype i porozmawialiśmy o całym dniu. Kiedy rano się obudziłem, dostałem sms-a od najprawdopodobniej Torri podniosłem się na duchu i cały wyszykowany do szkoły wychodziłem z domu. Zatrzymały mnie głosy Mamy, która z okna krzyczy że mam przepisane leżeć w łóżku jeszcze tydzień. W takim wypadku napisałem do ślicznej żeby po lekcjach wpadła do mnie z Tonym. Zgodziła się i wystarczyło mi jedynie czekać